Nic dodać, nic ująć. Moją drugą próbę upieczenia pysznych kukurydzianych bułek, zaliczam do zdecydowanie bardziej udanych. Wszystko za sprawą przepisu od Gin z Raz a dobrze, która wyszukała mi sprawdzony przepis na te cudeńka. Nie zawiodłam się! Co prawda miałam trochę kłopotów z ciastem, za pewne za sprawą braku miarki i mojej 'pewnej' szklanki, co do której pojemności nie mam wątpliwości i wszystkie składniki dodawałam pi razy drzwi , nie mniej jednak ostatecznie misja została zakończona powodzeniem.
Jedyne, co zmieniłam w przepisie to zaczyn, który wykonałam na mleku zmieszanym z wodą pół na pół. Ze względu na to, że ciasto niesamowicie mi się kleiło i nijak nie byłam w stanie go wyrobić i jakkolwiek ukształtować, (prawdopodobnie przez zachwiane proporcje) podsypywałam dość sporo mąką zarówno pszenną jak i kukurydzianą.
Bułeczki wyszły bardzo smaczne, delikatnie słodkawe (być może dałam więcej miodu ;) ) Ciasto po upieczeniu nabrało pięknego koloru, a aromat jaki rozniósł się w domu podczas pieczenia.. mmm. Nie ma nic lepszego, niż udane, świeżo upieczone bułki i jeszcze ciepłe jedzone z samym masłem. Jeszcze raz dziękuję za przepis i podaję go dalej, bo warto rozprzestrzeniać przepisy na takie pyszności :)
Składniki:
Na zaczyn:
- 15 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- 300 ml letniej wody ( u mnie pół na pół z mlekiem)
- 100 g mąki kukurydzianej
- 200 g mąki pszennej
ciasto właściwe:
- 2 łyżeczki proszku z owoców dzikiej róży (pominęłam)
- 2 łyżeczki soli
- 50 ml oleju
- 50 ml płynnego miodu
- 200 g mąki pszennej
- + nieco mąki kukurydzianej do obtoczenia bułek
Wykonanie:
1. Zaczynamy od przygotowania zaczynu. Drożdże i cukier mieszamy z mlekiem z wodą. Mąki przesiewamy i dodajemy do nich rozrobione drożdże. Całość dokładnie mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na około godzinę.
2. Po upływie godziny do zaczynu dodajemy pozostałe składniki i całość mieszamy i zagniatamy. Jak podaje Gin gotowe ciasto powinno być elastyczne i nielepiące (moje było nadal nieco lepiące.. ale i tak wyszło:D)
3. Gotowe ciasto formujemy w kulę i wkładamy do natłuszczonej miski odstawiając ją ponownie w ciepłe miejsce na 30 min.
4. Następnie ponownie zagniatamy ciasto, dzielmy na 4 równe części, formujemy je na kształt sporych bułek, obtaczamy w mące kukurydzianej i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
5. Pieczemy w 200 st. C. ok 10-15 min. do momentu , aż bułeczki nabiorą pięknego koloru. (ja piekłam w 185 z termoobiegiem ok ok 15-17 minut)
6. Studzimy na kratce kuchennej
Domowe wypieki są najlepsze! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam robić bułeczki, więc zrobię i te. Ale czym zastąpić proszek z owoców dzikiej róży :)? Jeśli chodzi o dziką różę, to mam z niej jedynie herbatę owocową Herbapolu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że zapytałaś, bo zapomniałam dodać, że w mojej wersji pominęłam ten składnik, gdyż zwyczajnie go nie posiadam ;)
UsuńProszek z dzikiej róży to po prostu zmielona skórka z dzikiej róży, która z pewnością nadaje charakterystyczny aromat bułkom. Różanego aromatu nie zastąpisz nie-różą, ale można kombinować z innymi ulubionymi smakami :) Możliwości jest chyba nieskończenie wiele. Może jakieś zioła, albo skórka owocowa? Lub też ulubione przyprawy, np wanilia albo cynamon, do bułek w wersji jedzonych na słodko :)
Dziękuję za sugestie :). W kuchni ważna jest pomysłowość. Byle fantazja nie poniosła na manowce :). Ale nie eksperymentuję aż tak, więc będzie dobrze. Jak zaproponujesz kolejne bułeczki, to jestem pierwsza chętna :). Pozdrawiam :!
OdpowiedzUsuńNa pewno będą kolejne :) Zapraszam do zaglądania i też pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowały :)
OdpowiedzUsuńŚliczne Ci wyszły, aż znów nabrałam na nie ochoty :)